Zanim zniknę chciałabym...

wtorek, 27 stycznia 2015

...zamieszkać z przyjaciółką


Ostatnio odwiedziła mnie K., jedna z dwóch moich przyjaciółek. Wpadła na kilka godzin, na wino i jakieś ploty. I tak sobie pomyślałam, że fajnie by było kiedyś mieszkać razem, chociaż na trochę.

Trzeci rok mieszkam poza domem i trzeci rok z obcymi. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale to cały czas obcy ludzie, kontaktu raczej nie mamy. A czasem fajnie by było mieć w tym mieszkaniu kogoś bliskiego. By można było czasem poszaleć, powygłupiać się wspólnie i nikomu tym nie przeszkadzać. Wiedzieć w jakim stanie zastanie się mieszkanie po nieobecności, że zawsze będzie kupiony papier toaletowy i coś do jedzenia czym można się poczęstować. Co prawda nie wiem, jakby przyjaźń przetrwała wspólne mieszkanie, bo nadmiar drugiego człowieka strasznie mnie drażni (pozdrawiam introwertyków), zwłaszcza jakby w grę weszły jakieś problemy typu 'to-stoi-nie-tam-gdzie-trzeba' i 'czemu-hałasujesz-od-świtu', ale jednak chciałabym spróbować.

Chociażby na jakiś tygodniowych wakacjach na początek. Te wszystkie oglądane wspólnie filmy, gotowanie dla dwojga, babskie plotki i wymiany ubrań. Troszkę jak w amerykańskich filmach o nastolatkach.
Postaram się kiedyś spróbować, zanim pojawi się mieszkanie z chłopakiem, czy też skończy się czas bycia współlokatorem i się człowiek wyniesie na swoje. Jak zostanę na studiach to może od października się uda coś razem ugadać. Taki mój niecny plan, o którym jeszcze K. nie mówiłam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz