Zanim zniknę chciałabym...

czwartek, 15 stycznia 2015

...być zorganizowana


Ostatnio tak to jest, gdzie człowiek nie wejdzie tam teksty o organizacji czasu, jak to zaplanować, by mieć dużo czasu, wszystko zrobione i tak dalej. I co z tego, że wiem, jeśli dalej mi nic nie wychodzi. Fakt, nic z tym też za bardzo nie robię, a same chęci się nie liczą.


I dzisiaj znowu tak, miałam wstać na drugi budzik (jednak t 10 minut drzemki być musi), co wyjątkowo się jako tako udało. Po wstaniu śniadanie, ogarnięcie się w czasie czekania na wrzątek, zjedzenie podczas przeglądania pierdół w necie, zrobienie porządku, notka i potem dopiero reszta. Po 14 obiad i wyjście na wydział by wstąpić do biblioteki w końcu, a po drodze do Tesco po owsiankę. Powrót koło 20.30, posiedzieć chwilę w necie, poćwiczyć, kąpiel i spać.

A jak to wygląda faktycznie? Jak już się obudziłam to włączyłam komputer, twarzoksiążka, plotki i gra, zginęłam na parę minut w obrazkach, teraz notka. Zaraz może wstanę na śniadanie. A może nie i znowu się będę zastanawiać czy czekać na obiad czy jeszcze nie. To z wydziałem i biblioteką może się udać. Wydział musi, biblioteka to różnie, jak nie przegapię czasu. Wieczorem jak legnę, to ruszę się tylko pod prysznic, o ćwiczeniach pewnie nie będzie mowy.. Nie mówiąc, że zostanie tyle rzeczy na jak zwykle kolejny dzień..

Ale tak, to jedno z moich takich marzeń, mądre dysponowanie czasem, mieć czas na wszystko, a jednocześnie mieć wszystko zrobione. Może kiedyś się jeszcze uda, codziennie się staram ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz