Zanim zniknę chciałabym...

wtorek, 7 kwietnia 2015

..mieć własną lodówkę



Zawsze po świętach jest problem co mam zabrać do Poznania, bo tyle tych słoików, mrożonek i innych rzeczy mama przyszykuje, że ja potem nie mam pojęcia kiedy to zjeść i gdzie to wcisnąć.
Zwłaszcza, że lodówki ze współlokatorką nie dzielimy po połowie, więc chociaż moja półka w zasadzie jest pusta teraz, to pewnie znowu będzie problem gdzie to upchnąć. Taki urok mieszkania z kimś, zwłaszcza gdy tym kimś jest właścicielka mieszkania i nie lubi jakoś koleżeńsko rozmawiać, a zrobienie miejsca w szafie na buty, lodówce, łazience to dla niej wielka łaska. Byle do lipca..
Dlatego w końcu bym chciała mieć tylko swoją lodówkę, nawet nie specjalnie dużą, w której byłoby tylko to co ja chcę mieć, co jem i co kupuje. I żeby wszystko się zmieściło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz